Kościół NMP na Piasku

Pieśń do Matki Boskiej Mariampolskiej

1. Matko Boska Mariampolska,
co od wieków nam hetmanisz,
i w potrzebie polskie wojska
wiodłaś w bój Zwycięska Pani.
*W swą opiekę weź i nas w nowej walki trudny czas.
Daj zwyciężyć wroga dusz i potęgę piekła skrusz.

2. Matko Boska zadumana
nad twych dzieci trudnym losem
wstaw za nami się do Pana
swym skutecznym Matki głosem.
*A my Ciebie z głębi serc będziem wielbić, wiary strzec
i na co dzień życiem swym śpiewać Ci wdzięczności hymn.

3.Matko Boska, która scalasz
dawne z nowym, wschód z zachodem,
nas tonących w nieszczęść falach uczyniłaś swym narodem.
*I choć w nas uderza grom, chronisz nas opieką swą.
Daj klęczącym u Twych stóp wyjść zwycięsko z wszelkich prób!

Obraz Matki Bożej Mariampolskiej słynący Cudami i Łaskami

Chcielibyśmy wiedzieć, kto i kiedy go namalował, ale najwyraźniej ma to pozostać tajemnicą. Ostatnie bardzo precyzyjne prace konserwatorskie i badania historyczne przeprowadzone w 1997 r. i opisane w publikacji naukowej przez A. Krupską, podkreślają problemy z ustaleniem tych podstawowych informacji. Jak pisze autorka: „w dziele tym, obok typowych elementów rozwiniętego renesansu włoskiego, nawiązujących do twórczości poszczególnych artystów, zwłaszcza Rafaela i Tycjana, zauważalne są zarówno rozwiązania manierystyczne, jak i znamienne dla sztuki przełomu XVI i XVII w. Jest to typowa kompozycja eklektyczna, czerpiąca wzory z różnych źródeł. Te wskazówki skierowały uwagę na malarstwo bolońskie z 2 poł. XVI w., które rozkwitło w Akademii Carraccich. […] Rodzaj i opracowanie podobrazia świadczą, iż dzieło to mogło być namalowane pod koniec XVI w. Użycie kredy jako wypełniacza wskazuje, iż obraz pochodzi z północnych terenów Italii. Należy pamiętać, iż pierwsze zaprawy barwne pochodzą z XVI w.
Pigmenty, którymi posłużył się twórca obrazu, należą do typowych, stosowanych nie tylko w 2 poł. XVI w. Z wyjątkiem dwóch — smalty i żółcieni ołowiowo-cynowej — nie są pomocne w datowaniu. Te z kolei dają zbyt dużą, bo prawie dwustuletnią, rozpiętość czasu, by dokonać na ich podstawie dokładnego określenia. Występująca w warstwie malarskiej różnorodność spoiw jest zauważalna już od XV w. i nadal charakterystyczna w XVI w. Kolejność i sposób opracowań poszczególnych elementów kompozycji wskazują, iż artysta kierował się zasadami, które o wiele wcześniej przedstawił Cennino Cennini.” I dla nas pozostaje nieznany. Te zawiłości i niejasności natury artystycznej i technicznej kierują naszą uwagę ku pytaniom o drogę obrazu MB Mariampolskiej od Jego źródła do naszego kościoła NMP na Piasku we Wrocławiu. I należy jak najszybciej zaznaczyć, że jej zakreślenie i odkrycie, również, mimo wielu historycznych dokumentów nie jest precyzyjnie w wielu momentach opisane. Spróbujmy jednak przenieść się w czasy odległe i ziemie odległe, bo być może wszystko zaczęło się wraz z historią hetmana Stanisława Jana Jabłonowskiego (1634 – 1702).
A może jeszcze wcześniej, gdyż historyk Ks. Konstanty Żukiewicz, dominikanin, podaje w swojej pracy (Lwów 1935) że Jakub Potocki, wojewoda bracławski, został ocalony w 1594 roku za przyczyną Matki Boskiej Lwowskiej z płonącego domu w Czesybiesach, przemianowanych z czasem przez bogobojnych właścicieli Potockich na Jezupol, leżący na prawym brzegu rzeki Dniestr. Syn jego Mikołaj wzniósł tutaj kościół murowany, w którym znajdował się obraz Matki Bożej słynący łaskami. To sygnał, jeden z pierwszych, najdawniejszy. Dość intensywnie łączy się jednak ów obraz, zwany z czasem Obrazem Matki Bożej Hetmańskiej, Rycerskiej i Zwycięskiej, z wyprawami wojennymi i bitwami hetmana Stanisława Jana Jabłonowskiego. W 1683 r Obraz wraz z hetmanem najprawdopodobniej zawędrował aż pod Wiedeń, gdzie wspierał w walce z wojskami tureckimi swego dostojnego przyjaciela Jana III Sobieskiego. Hetman Jabłonowski dowodził wówczas wschodnim skrzydłem wojsk. Na podstawie bardzo różnych jednak, choć sporządzanych przez historyków opisów nie możemy jednoznacznie stwierdzić od kiedy Łaskami słynący Obraz Matki Bożej zyskał jeszcze przydomek Mariampolski. Wszystko dzieje się nad Dniestrem, na terenach, które ciągle są doświadczane najazdami bezwzględnych hord tatarskich i kozackich, palących lub inaczej niszczących zamki, wsie i wszelki ludzki dorobek i kulturę. Zdarzyło się, że hetman wielki koronny Stanisław Jan Jabłonowski w czasie pobytu na swym zamku w Czartopolu został zaatakowany przez najeźdźców. Zamku nie udało się obronić a sam hetman „Szukając ratunku w ucieczce przed nacierającym zagonem tatarskim, starał się przepłynąć na koniu rzekę Dniestr. Był już blisko przeciwnego brzegu, ale rumak nie mógł wskoczyć na twardy grunt. Hetman był narażony w powstałej sytuacji na zgubę lub niewolę. Wówczas to miał zawołać: „Jezus Maria, ratujcie mnie”. Po tym akcie strzelistym koń wyskoczył na brzeg i jeździec został uratowany. Goniący go nieprzyjaciele natomiast nie mogli wydostać się z rzeki na brzeg i ze wstydem musieli zawrócić z gonitwy.”

Ocalony hetman Jabłonowski, wdzięczny za uratowanie, poświęcił Matce Bożej miejscowość Czartopol ze starodawną wsią Wołczków i nazwał ją Mariampolem. Odtąd w herb miasta Mariampol wpisany jest motyw maryjny, który przedstawia Matkę Bożą z Dzieciątkiem Jezus, a pod nim widnieje tarcza z herbem Jabłonowskich. Po śmierci hetmana Stanisława Jana, Mariampol odziedziczył jego syn Jan Stanisław Jabłonowski (1669 – 1731). Jak pisze dalej bp W. Urban „Nowy dziedzic Mariampola uprosił u władz we Lwowie o. Serapiona Krosińskiego, karmelitę, który w 1704 roku objął ster tutejszego kościoła pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej.[…]Przystąpił on także do budowy nowej świątyni u stóp Góry Zamkowej, w miejscu, gdzie wówczas stał młyn, wyznaczając granice dla kościoła i cmentarza grzebalnego.

Przez okres zimowy zwieziono drewniany materiał budowlany na koszt księcia. Dzięki poparciu księcia Jabłonowskiego w ciągu paru tygodni wzniesiono świątynię obszerną i wygodną dla spełniania czynności liturgicznych.” Kolejno syn Jana Stanisława, książę Jan Kajetan Jabłonowski (1699 – 1764) położył w roku 1736 kamień węgielny pod nowy kościół, który wybudował z muru pruskiego w 1738 roku.
W tymże nowym „kościele parafialnym w Mariampolu książę Jan Kajetan Jabłonowski polecił ulokować relikwie – kości św. Wiktora Męczennika, jakie otrzymał jako dar w Rzymie od papieża Innocentego XI, dziadek jego Stanisław Jan Jabłonowski oraz naczynko z krwią w 1740 roku. Relikwie św. Wiktora przetrwały w kościele w Mariampolu do 1945 roku.” Obecnie relikwie św. Wiktora ulokowane są pod obrazem MB Mariampolskiej.
„Jak pisał w 1902 r. historyk o. Wacława z Sulgostowa, w kaplicy zamkowej pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej, zamienionej na kościół parafialny w Mariampolu, Jan Kajetan Jabłonowski, wojewoda bracławski, umieścił w 1721 roku obraz Matki Bożej, uważany za cudowny[…]. Obraz ten zajaśniał w Mariampolu nadzwyczajnymi znakami […] „Dnia 13 marca 1766 roku o godz. 10 – tej wieczór, widzieli ojcowie kapucyni ze swego klasztoru kościół farny mariampolski jakby nadziemskim światłem oświecony i słyszeli dzwonienie. Podobnie zeznała pod przysięgą już wcześniej w 1764 roku Katarzyna Mozdzeniewska, osoba bardzo cnotliwa i pobożna, że po kilka razy widziała kościół oświecony nadzwyczajną światłością, czasem jakby gwiazda nad nim była, oświetlająca cały cmentarz i świątynię, innym razem wydawało się , że jasność bije z okien kościoła przez cały tydzień, jakby wewnątrz był ogień[…] Ja Marianna Olszamowska z niżej podpisanymi tu osobami daję świadectwo że dnia 20 maja w roku 1767 widziałam nad farnym kościołem światło, które się w powietrzu pokazało jak gwiazda jaka trochę mniejsza od miesiąca w pełni [….] Ks. Alojzy Fridrich nadmienia, że w starym inwentarzu mariampolskim znajdują wzmianki o 42 wotach ozdabiających obraz NMP. I tak wśród donatorów figuruje książę Jabłonowski, wojewoda bracławski, który złożył tu wotum z wyszytą chorągwią. Inne wotum srebrne miało napis: na podziękowanie za odzyskaną nogę. Na innym znowu wotum, ofiarowanym w 1762 widniał napis: Dwa razy ślub zrobiłam, dwa razy łaski doznałam. Zaś żona Jana Kajetana Jabłonowskiego, Teresa Wielhorska sprawiła srebrne korony i sukienkę do cudownego obrazu[…] Według relacji z 1772 r. korona na obrazie była srebrna i pozłocona, wysadzana orientalnymi kamykami czerwonymi, których liczono 24. Był też wśród nich jeden kamień zielony, wielki, czeskiej roboty. Zauszniczka z kamykami przy uchu NMP była potrójnie kameryzowana czeskimi kamieniami.” Jaki był los tych przewspaniałych dowodów wdzięczności trudno jednoznacznie ocenić. W jednym miejscu czytamy, że zostały skradzione, w innym, że przeliczano je, by wybudować organy lub wykorzystywano na inne potrzeby ówczesnej świątyni. Jak zauważa też bp W. Urban „aż do historii Odrodzonej Polski o obrazie i jego konserwacji zalega cisza. Dopiero w 1936 roku obraz został poddany konserwacji we Lwowie. Obraz po zdjęciu metalowej sukienki uwidocznił na dole napis w majuskułach, w jęz. Łacińskim „Beatam me dicent omnes generationes”. […] Z początkiem XX wieku napisał ks. Alojzy Fridrich, że wówczas mało kto wiedział, że obraz NMP w Mariampolu słynął tak wielkimi łaskami. Mimo to, przybywały tam liczne kompanie pobożnych pątników w uroczystość Nawiedzenia Matki Bożej.”

Dziś my, wszyscy Go wizytujący możemy, a nawet chyba powinniśmy ten ostatni akapit dopasować do naszej współczesnej rzeczywistości i zadać sobie pytanie, skoro tyle wiemy, czy mamy poczucie Skarbu, jaki został nam przez Opatrzność przekazany, czy należycie Go czcimy? Zwróćmy także uwagę na wymowę zdania zaczerpniętego z Maryjnego Magnificat, zapisanego w daleką przyszłość przemyślnie „Błogosławioną mnie zwać będą wszystkie pokolenia”.

Oprac. dr Justyna Gleńsk